Bikepacking: od zera do bikepackera cz. 1
Jak zacząłem przygodę z bikepackingiem i jak Ty też możesz to zrobić
Przejęty i zafascynowany słuchałem opowieści kolegi z pracy o jego wyprawie rowerowej szlakiem Green Velo. Rozciągnięta przede mną wizja romantycznej podróży najpiękniejszymi rejonami Polski, trasą biegnącą z Kielc do Przemyśla, a następnie na północ w kierunku Suwałk i Elbląga, rozpalała moją wyobraźnię.
Obcowanie sam na sam z naturą, wolno zmieniający się krajobraz, a po środku tylko człowiek i rower.
Czułem, że w głowie mi się kotłuje, a mój umysł powoli odpływa. Część mojej rodziny pochodzi ze wschodu, stąd też mój ogromny sentyment do tych terenów, dodatkowo spotęgowany lekturą “Wędrownego zakładu fotograficznego” Agnieszki Pajączkowskiej.
W tamtym czasie jedyne co miałem to rower miejski, na którym jeździłem okazjonalnie. O podróżowaniu na dwóch kółkach nie wiedziałem zupełnie nic, ale zakodowałem w głowie myśl, że kiedyś to zrobię. Minął zaledwie rok zanim poszedłem w jego szlaki na swoim pierwszym gravelu Marin Nicasio 2. Podróż ta do dziś budzi mój sentyment. Pierwszy gravel, pierwsze sakwy, pierwsze buty SPD, pierwsze planowanie trasy, ale też pierwsza kontuzja, do której początkowo nikomu się nie przyznałem. Wykluczyła mnie ona z jazdy na prawie dwa miesiące, jednocześnie tylko wzmacniając mój zapał.
Green Velo było dla mnie dziewiczym doświadczeniem, ale z perspektywy czasu dość przystępnym i łatwym. Szlak w całości znajduje się w Polsce, biegnie przez wyjątkowo przystępne tereny i celowo omija bardziej ruchliwe drogi. W razie nagłej potrzeby w kilka godzin ktoś mógłby mnie ściągnąć do domu samochodem. Do czego zresztą doszło po 5 dniach walki z kontuzją, gdy okazała się zbyt dokuczliwa.
Za prawdziwy początek swoich bikepackingowych przygód uważam podróż, w którą wyruszyłem dwa lata później, był to samotny rajd z Polski do Albanii (i powrót do Chorwacji). Szczegółową relację dzień po dniu z tej podróży możecie znaleźć na moim Instagramie (pierwszy post datowany jest na 10 października 2022 roku). Ta i inne podróże nauczyły mnie kilku ważnych kwestii i to dzięki nim pokochałem ten typ podróżowania.
Wystarczająco wolno, by móc chłonąć leniwie zmieniający się krajobraz, ale wystarczająco szybko, aby móc gdzieś dojechać.
W poniższym tekście chcę podzielić się swoimi doświadczeniami i praktycznymi radami, które pomogą Ci rozpocząć własną przygodę z bikepackingiem.

Czym właściwie jest bikepacking?
Nie będę się silił na tworzenie własnych definicji, dlatego wesprę się tą ze strony bikepacking.com, która moim zdaniem doskonale oddaje ducha zagadnienia i dlatego wyjątkowo przypadła mi do gustu.
W skrócie, bikepacking to połączenie kolarstwa terenowego i backpackingu. Przywołuje on wolność wędrówek po bezdrożach i podróżowania poza utartymi szlakami, ale z dodatkowym zasięgiem, szybszym tempem i dreszczem emocji związanym z jazdą na zwinnym rowerze. Bikepacking polega na zabraniu niezbędnego sprzętu - i niewiele więcej - na rowerze zdolnym do jazdy w terenie, na jednonocną lub kilkudniową wyprawę. Może to być zarówno pełny ładunek ze sprzętem do spania, zestawem do gotowania i jedzeniem na biwak, jak i minimalny zestaw z tylko ubraniami i zapasami potrzebnymi do dotarcia do schronisk lub hoteli. Chodzi o to, by pedałować dalej w miejsca rzadziej odwiedzane, zarówno bliskie, jak i dalekie, przez single tracki, żwirówki i zapomniane drogi gruntowe, oraz nawiązywać kontakt z rozległymi krajobrazami, życzliwymi ludźmi i różnorodnymi miejscami napotkanymi po drodze. Jeśli nas zapytacie, nic nie dorównuje podróżom przygodowym na rowerze.
Zapomniane drogi, rozległe krajobrazy, kontakt z życzliwymi ludźmi, a także przygoda, wyzwanie fizyczne i swoisty rodzaj medytacji. Tym właśnie dla mnie jest bikepacking…
Rower
Być może zabrzmi to trywialnie, ale najlepszy rower na pierwszą przygodę to tak naprawdę ten, który już posiadasz. W dziewiczą podróż wyrusz na nim, a w miarę pokonywania kolejnych tras, zbierania doświadczeń i obserwacji, jak robią to inni, pomyśl o ewentualnej przesiadce. Jeśli jednak upierasz się, że Twój rower nie nadaje się do bikepackingu, to bardziej adekwatny sprzęt możesz wypożyczyć w jednym ze sklepów Decathlon.
Przed wyjazdem w dłuższą trasę upewnij się, że Twój rower jest w dobrym stanie technicznym. Sprawdź stan łańcucha, kasety, opon i systemu bezdętkowego (tubeless), jeśli taki posiadasz. Upewnij się, że wszystko jest dobrze złożone, nie ma zbędnych luzów, a przerzutki działają płynnie. Sprawdź też, czy ustawiona pozycja jest dla Ciebie wygodna. Zwróć szczególną uwagę na wysokość i kąt ustawienia siodełka. Jeśli nie czujesz się pewnie w kwestiach technicznych, zapytaj zapalonych rowerowych kolegów lub oddaj rower do zaufanego serwisu.
Pamiętaj - czysty rower to szybki rower, dlatego przed wyjazdem warto go umyć! Szczególnie, że może to być jego ostatnia kąpiel na długi czas! 🙃
Jeśli nie posiadasz roweru i dopiero planujesz jego zakup, wiedząc już, że chcesz na nim podróżować, zwróć uwagę na kilka ważnych kwestii:
Punkty montażowe - to dzięki nim będziesz mógł przewozić 3 bidony, sakwy na widelcu i zamontować błotniki. Im więcej punktów montażowych tym lepiej, a zupełne minimum to 3 na bidony (dwa w trójkącie ramy i jeden pod nią).
Maksymalna szerokość opony - szeroka opona zapewni komfort podróży i niezbędną stabilność. W przypadku graveli standardem są już opony o szerokości 40-50mm, a rowery górskie bez problemu zmieszczą jeszcze szersze kapcie.
Zakres przełożeń - bez względu na to, czy zdecydujesz się na napęd 1x czy 2x, warto zwrócić uwagę na zakres przełożeń. Szczególnie istotne są niskie (lekkie) przełożenia, które umożliwią Ci bezproblemową jazdę pod górę, nawet gdy rower będzie w pełni załadowany.
Geometria - rowery typowo wyczynowe potrafią być szybkie, ale pozycja na nich nie należy do najwygodniejszych. Na całodniowe przejazdy lepiej wybrać rower o wygodnej geometrii typu endurance. Można też wspomóc się lemondką, która pozwoli od czasu do czasu zmienić pozycję i zredukować nacisk na dłonie.
Komponenty - co do zasady im prostsze, tym łatwiej będzie je naprawić w terenie, lub znaleźć części zamienne, nie mniej jednak poważne awarie obecnie na prawdę należą do rzadkości.
Oto kilka subiektywnych propozycji typowo bikepackingowych rowerów w dobrej cenie:
Marin Four Corners 2 (ok. 8000 PLN)
Decathlon Riverside 920 (ok. 7500 PLN)
Kona Unit X (ok. 6000 PLN)
A oto kilka propozycji uniwersalnych rowerów z bikepackingowym zacięciem:
Rondo Ruut (od 7000 PLN)
Canyon Grizl (od 6000 PLN)
Giant Revolt (od 6000 PLN )
Rower na którym sam podróżuję to Canyon Grizl CF SL 8, który jest dla mnie po prostu idealny. Świetnie sprawdza się podczas bikepackingu, daje radę na ultramaratonach i nigdy nie zawodzi w codziennej jeździe. Posiada wszystkie niezbędne mi punkty montażowe: 3 na ramie na bidony, jeden na górnej rurze do przykręcania saszetki i na widelcu na boczne sakwy. Bez problemu mieści opony o szerokości nawet do 50 mm (choć zwykle i tak ląduję na gumach szerokości 40 mm). Jego wygodna geometria świetnie sprawdza się w całodziennych jazdach. Jest to rower przeznaczony dla bardziej wymagających kolarzy, ale jego specyfikacja może służyć jako wzór tego, czego należy oczekiwać od najlepszych graveli na rynku.
Torby i sakwy
Słyszałem głosy, że torby i sakwy nie są niezbędne, bo cały swój inwentarz można przymocować do roweru za pomocą elastycznych pasków (tak zresztą narodził się bikepacking). Osobiście uważam jednak, że lepiej kupić tanią używaną torbę, pożyczyć ją od kolegi lub w sklepie Decathlon. Dedykowany sprzęt sprawi mniej problemów i pozwoli skupić się na przyjemności płynącej z jazdy, a nie na walce z bagażem.
Większość dostępnych toreb jest uniwersalna i nie wymaga specjalnych punktów montażowych, natomiast potrzebna ich ilość będzie podyktowana długością naszej wyprawy. Do dyspozycji mamy:
torby montowane na sztycy - wraz z torbą montowaną na kierownicy stanowi zestaw obowiązkowy każdego bickepackera. Torba ta pomieści najwiecej sprzętu, dobrze żeby posiadała wyjmowany dry bag i paski pozwalające na szybkie zamocowanie pod nimi kurtki lub paczki żelek Haribo 🙃
torby montowane na kierownicy - jeden z podstawowych elementów abecadła bikepackingowego i druga największa torba do pomieszczenia naszego dobytku. Według mnie w porównaniu z tymi montowanymi z tyłu torba ta mniej wpływa na sterowność roweru, jest za to bardziej problematyczna, jeśli chodzi o zajmowanie miejsca na kokpicie i ma tendencję do uciskania przewodów.
torby montowane w trójkącie ramy - w zależności od preferencji i pozostałego sprzętu możemy zdecydować się na torbę zajmującą cały trójkąt (zabierze nam to miejsce na bidony) lub tylko jego górną część. Raczej do wykorzystania na narzędzia i akcesoria, które mogą zostać przy rowerze i przydać się po drodze.
sakwy montowane na widelcach lub bagażniku - wg. mnie jest to ostateczność i sam używam ich tylko w przypadku zapełnienia pozostałych toreb.
torby i saszetki montowane na górnej rurze i kierownicy - dla mnie jest to część zestawu obowiązkowego, polecam je nawet do codziennej jazdy, bez problemu mogą pomieścić telefon, podstawowe narzędzia, portfel lub mus owocowy.
Bez względu na to, które torby wybierzemy, pamiętajmy, że warto okleić miejsca ich kontaktu z ramą, aby po dłuższej jeździe nie doszło do otarć i uszkodzeń lakieru.
Producentów sprzętu bikepackingowego jest teraz taka masa że ciężko, któregoś wyróżnić. Podczas moich wyjazdów od początku używałem zestawu toreb Topeak: Frontloader, Backloader 15l, Midloader i Freeloader, a także zamontowanej na górnej rurze i dedykowanej do mojego roweru saszetki Apidura Top Tube Pack. W tym roku dodatkowo zostałem jeszcze posiadaczem montowanego na widelcu systemu Tailfin Cargo Cage system, ale jeszcze nie zdążyłem go użyć. Torby Topeak należą do średniej półki cenowej i można je kupić w stosunkowo przystępnych cenach, a ich jakość gwarantuje długą i bezproblemową służbę. Ze wszystkich tych toreb jestem BARDZO zadowolony i pomimo upływu lat nawet nie myślę o wymianie ich na inne. Oczywiście, wymieniony wyżej zestaw należy traktować jako full wypas, a na krótsze wyjazdy spokojnie wystarczą: Frontloader lub Backloader 15l wraz z Midloader.
Niezależnie od tego, jakie torby wybierzesz, upewnij się, że są one wyposażone w wyjmowane (i najlepiej wymienne) worki wodoodporne (dry bagi). Dzięki nim łatwo przeniesiesz wszystkie rzeczy na noc do miejsca noclegu, co jest szczególnie przydatne w sytuacjach, gdy wniesienie całego roweru jest niemożliwe.
Z czasem wyrobiłem sobie nawyk trzymania rzeczy związanych z rowerem w jednej torbie (np. Backloader), a rzeczy “cywilnych” i kosmetyków w drugiej (np. Frontloader). Znacznie usprawnia to pakowanie i sprawia, że łatwiej jest znaleźć potrzebne przedmioty podczas podróży. W mniejszych torbach na ramie i w narzędziowniku przewożę przedmioty, które mogą mi się przydać na trasie: narzędzia, kamizelkę, powerbank, kable i ładowarkę.

W tej części to już wszystko, w kolejnej poruszę między innymi tematy planowania trasy, pakowania, noclegów i bezpieczeństwa.
Jeśli ten tekst był dla Ciebie pomocny, to w ramach rewanżu możesz postawić mi kawę klikając poniższy przycisk 👇🏻
Ja mam doświadczenie tylko z sakwami na bagażniku i torbą na kierownicę. Używam toreb Orlieba. Są wodoodporne i mieszczą wszystko co niezbędne na 2-3 tygodniowe trasy nawet bez noclegu pod dachem. Błotniki przydają się nie tylko w deszczu ale w błotnistych miejscach 😆.
Na deszczową pogodę używam peleryny rowerowej i ochraniaczy na buty. W Szwecji podczas podłego tygodnia nie było by miło być mokrym tak długo. A po deszczu zwykle robi się zimniej więc jest to też ochrona przed wychłodzeniem.
A z tą sterownością coś jest na rzeczy. Kiedyś podczas zjazdu przed zakrętem lekko się uniosłam żeby więcej wiedzieć i to wystarczyło żeby rowerem zaczęło rzucać na boki, raz w prawo, raz w lewo - cała droga moja ;) szczęśliwie z na przeciwka nikt nie jechał- uff. Niefajnie uczucie gdy nie możesz zapanować nad rowerem i nie wiesz jak ten taniec się skończy 😨
hej :) dwa pytania: dlaczego sztyca jest lepsza od bagażnika i co z błotnikami :)